+48 22 831 66 68 zzpe@zzpe.org.pl

             28 marca 2018 r. w siedzibie OPZZ odbyło się pierwsze wysłuchanie publiczne w sprawie nowego kodeksu pracy, który 15 marca przygotowująca go komisja kodyfikacyjna złożyła w resorcie rodziny  i pracy. Komisja składała się z przedstawicieli związków zawodowych, organizacji pracodawców  i niezależnych ekspertów. Projekt kodeksu, którego ostateczną treść znamy od dwóch tygodni, budzi kontrowersje. Kolejne osoby – związkowcy mający do czynienia z prawem pracy na co dzień, prawnicy – wskazywały sprzeczności w nowych przepisach. Sala wrzała. Grzegorz Ilnicki, prawnik OPZZ Konfederacji Pracy:  – Ten kodeks nie jest zły, ale to kodeks sprzeczności. W artykule 128 jest mowa o tym, że sąd pracy może przywrócić pracownika do innej podobnej pracy, jeśli nie ma możliwości przywrócenia go do niej na dotychczasowych warunkach. Kilka paragrafów dalej, że jeśli nie ma takiej samej pracy – nie musi przywracać. To będzie problem interpretacyjny i dla sądów, i dla stron. Kodeks nie powinien wchodzić w życie w takiej formie                                                                 Członkowie komisji odpowiadali, sami dystansując się od projektu. Monika Gładoch, w komisji z ramienia Pracodawców RP: – Rozmawiamy o akcie prawnym nie dla jednej fabryki, ale milionów ludzi. To projekt konfliktów w pracy. Przede wszystkim „wykupywanie” [jeśli po zwolnieniu pracownik zdecyduje się iść do sądu pracy, by walczyć o przywrócenie do pracy, pracodawca będzie mógł się „wykupić” od sprawy, płacąc mu zadośćuczynienie w wysokości pięciu-dziewięciu wynagrodzeń]. Nie rozumiem też istoty rewolucji z umowami śmieciowymi. Przecież pomysł na umowę nieetatową jest gorszy niż dzisiejsze zlecenie. Na zleceniu przynajmniej mam pewność, że mam pracę, na umowie nieetatowej nie wiadomo, czy pracodawca do mnie zadzwoni, czy nie. Dr Gładoch – choć jest przedstawicielką organizacji pracodawców, z którą OPZZ rzadko się zgadza – zebrała gromkie brawa

.Jacek Męcina, który w komisji zasiadał z ramienia Konfederacji Lewiatan: – Co do przedstawicielstwa związkowego w firmie, dla mnie te przepisy są także bardzo skomplikowane. Mieszały się różne koncepcje, każdy miał inny pogląd, taki jest końcowy wynik. Staram się patrzeć na ten kodeks z dystansem, nie wyobrażam sobie, żeby wszedł w życie, jeśli nie będzie poprzedzony dialogiem, traktuję projekt jako materiał do dyskusji.

Dr Liwiusz Laska, w komisji z ramienia OPZZ: – Co do „wykupywania się” pracodawcy nie zgadzałem się   z tym, ale intencja autorów była taka, że jeśli pracownik wróci do małego zakładu, może spotkać go mobbing, więc rekompensata może być lepsza. Przepisy dotyczące kobiet w ciąży (w firmach do 10 osób umowy ciężarnych nie zawsze będą już musiały być przedłużane do dnia porodu) wymagają głębszego uregulowania.

Padło kilkadziesiąt pytań od związkowców, którzy przyjechali z całej Polski specjalnie na to spotkanie.  Dr Laska i dr Gładoch usiłowali tłumaczyć „intencje autorów”, podkreślając jednocześnie, że z zapisami się nie zgadzają. Wiceminister Zieleniecki nie odpowiedział na żadne z zadanych pytań o sprzeczności  w kodeksie. Przez kilkanaście minut kluczył, snując rozważania o umowach cywilnoprawnych i opowiadając przedstawicielom związków, że w Polsce nadużywa się umów terminowych. Sala zaczęła się burzyć.

– Padły konkretne pytania i pan minister nie odpowiedział na żadne. Proszę szanować nasz czas! – mówiła jedna z uczestniczek spotkania, a sala biła jej brawo.Związkowcy wyliczali: nowy kodeks pracy jest napisany trudniejszym językiem niż poprzedni i nie jest przejrzysty. Zawiera sprzeczności wewnętrzne, trudno go interpretować nawet prawnikom.

Jak do tego doszło? Komisja na pracę otrzymała niewiele czasu – 18 miesięcy. Niektórzy z członków komisji angażowali się w prace znacznie mniej niż pozostali. Choć kodeks zawiera szereg dobrych zapisów, niektóre artykuły faktycznie się wykluczają. Całość budzi – eufemistycznie ujmując – mieszane uczucia i związkowców, i pracodawców, którzy starają się dystansować od projektu. Jednocześnie podkreślają, że nie jest to wina żadnego z członków komisji pracującej nad nowym kodeksem pracy. Pośpiech, brak pogłębionych badań, liderzy, którzy forsowali swoje pomysły i zmieniali kształt innych. Komisji zabrakło czasu na całościowe spojrzenie na nowe przepisy.

   Koleżanki, koledzy! Czy chcecie tego kodeksu? – pyta pod koniec trzygodzinnego spotkania na temat nowego kodeksu pracy szef Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych Jan Guz  – Nieeee! – odpowiada mu chóralnie cała pełna po brzegi sala. Z nowego kodeksu pracy nie są zadowoleni ani pracodawcy, ani przedstawiciele ruchu zawodowego.. „Intencje autorów były inne” – powtarzają członkowie komisji kodyfikacyjnej, która przygotowała nowy kodeks, tłumacząc zawiłości nowych przepisów. Szanse na to, że wejdą w życie    w przedstawionym kształcie , są praktycznie żadne.